Ratownik medyczny z Elbląga oskarżony o gwałt

2014-05-13 09:15:18(ost. akt: 2014-05-13 09:29:48)


Ratownik medyczny z Elbląga został oskarżony o gwałt na tłumaczce, która towarzyszyła grupie pracowników szpitala wojewódzkiego podczas szkolenia w Kaliningradzie. Sprawa trafiła do sądu, mężczyzna, jak na razie nie został odsunięty od obowiązków.


We wrześniu ubiegłego roku grupa pracowników Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu wyjechała na szkolenie do Kaliningradu. Towarzyszyła im pani Katarzyna, tłumaczka.

Grupa z Polski spotkała się z rosyjskimi kolegami na oficjalnej kolacji. Gdy tłumaczka wyszła na balkon, za nią podążył jeden z mężczyzn.

— Ratownik próbował mnie całować, dotykać, także w intymne miejsca, namawiać na seks. Opierałam się, tłumaczyłam, że nie chcę, odpychałam go. Na szczęście w czasie, gdy próbował mnie całować, co było obrzydliwe, weszli inni ratownicy i udało mi się go odepchnąć — tłumaczka niechętnie wraca wspomnieniami do tamtego dnia.



Kobieta udała się do swojego pokoju. Za nią wszedł inny, nieznany jej bliżej uczestnik szkolenia. Mężczyzna, jak przekonuje tłumaczka, brutalnie ją zgwałcił. Nie zniechęciły go ani słowa o tym, że kobieta niedawno poroniła dziecko, ani, że choruje na padaczkę. Przerażona tłumaczka dostała ataku padaczkowego. Choć była świadoma tego, co się wokół niej dzieje, to nie była w stanie nic zrobić.

O przeżytym koszmarze, jeszcze w Kaliningradzie, miała powiedzieć koordynatorce projektu z elbląskiego szpitala, która była na miejscu.

— Wybiegłam z płaczem w jej ramiona mówiąc bez ogródek, co się stało. Słyszało to kilka osób. Powiedziała coś w rodzaju „nie martw się, będzie dobrze” — mówi pani Kasia.

Po powrocie do Elbląga tłumaczka zgłosiła się na policję. Sprawa przekazana została prokuraturze. Ta jednak wkrótce ją umorzyła. Tłumaczka nie zrezygnowała z dochodzenia prawdy i wynajęła adwokata. Śledztwo wznowiono, a pod koniec marca sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Elblągu. Oskarżenie dotyczy dwóch ratowników, jeden podejrzany jest o gwałt, a drugi o dokonanie innej czynności seksualnej.



Zdaniem Krzysztofa Kantego, adwokata tłumaczki, prokuratura dopuściła się jednak błędów nie uprzedzając pokrzywdzonej, że będzie domagać się kary pozbawienia wolności w zawieszeniu. Prawnik przekonuje, że w takich przypadkach o prowadzonej sprawie powinien zostać zawiadomiony również zakład pracy podejrzanych. Kanty złożył skargę na prokuratora. Otrzymał odpowiedź, że śledztwo prowadzono prawidłowo. 



Prokurator nie chce powiedzieć, jaką karę wnioskowano dla oskarżonych. 

— Mogę jedynie powiedzieć, że podejrzani o dokonanie tego czynu zdecydowali się na dobrowolne poddanie się karze, dlatego też wniosek w tej sprawie, zgodnie z prawem, został ustalony między prokuratorem a nimi, bez informowania pokrzywdzonej czy jej pełnomocnika — wyjaśnia Rudzińska.


Oskarżeni ratownicy nie chcieli z nami rozmawiać. Jednak, jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, zastanawiają się czy nie wycofać się z dobrowolnego poddania się karze i dochodzić przed sądem swojej niewinności. 

Obaj mężczyźni cały czas pracują jako ratownicy.

Dyrekcja szpitala, który ich zatrudnia, na razie nie rozważa odsunięcia ich od pracy.
— Nie dotarła do nas w tej sprawie żadna informacja z prokuratury, że toczy się postępowanie przeciwko naszym pracownikom, że sprawę skierowano do sądu — wyjaśnia Elżbieta Gelert, dyrektor WSZ w Elblągu.

naj, sw

Więcej we wtorkowym Dzienniku Elbląskim
To wydaniu kupisz również na:www.kupgazete.pl

Źródło: Dziennik Elbląski