100 lat pana Kazimierza. Życie poświęcił wojsku

2014-08-27 17:31:00(ost. akt: 2014-08-27 18:35:27)
Całe swoje życie zawodowe Kazimierz Kosakowski poświęcił wojsku

Całe swoje życie zawodowe Kazimierz Kosakowski poświęcił wojsku

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

Setne urodziny świętował Kazimierz Kosakowski, porucznik w stanie spoczynku. Jest najstarszym emerytem wojskowym w województwie warmińsko-mazurskim. Uroczyste spotkanie odbyło się dzisiaj (27 sierpnia) w sali tradycji 16 Batalionu Dowodzenia w Elblągu.
Całe swoje życie zawodowe Kazimierz Kosakowski poświęcił wojsku. Wstąpił do wojska w wieku 16 lat. Grał w orkiestrze wojskowej na klarnecie i saksofonie. Gdy już pożegnał się z mundurem nadal był zatrudniony jako cywilny pracownik wojska. Dopiero w wieku 75 lat przestał pracować zawodowo.
Kondycji fizycznej i dobrej pamięci można panu Kazimierzowi pozazdrościć. W towarzystwie córki przeszedł przez plac koszarowy, wszedł na drugie piętro budynku koszarowego.
Czternaście lat temu zmarła jego żona. Od trzech lat mieszka z córką Wandą.
— Tata jest bardzo żywotny. Odkąd mieszka ze mną, lekarka odstawiła mu jedną tabletkę. Daj Boże tak dalej — mówi córka Wanda.

Miał żołnierskie szczęście
Kazimierz Kosakowski jest wierzący. W wojsku, w czasie wojny zawsze nosił w kieszeni różaniec. I żołnierskie szczęście nie opuszczało go. Wielu jego kolegów poległo w czasie II wojny światowej, a on nie był nawet ranny.
— Byliśmy w okopach, spadały bomby. Inni zostali zabici, a ja żyję. Dziwię się, że tyle przeżyłem — mówi pan Kazimierz. — W obronie Warszawy byłem, w okopach, w niewoli w obozie i żyję. Modliłem się, miałem żołnierskie szczęście.
— Tata często opowiada jak w czasie wojny pod Mławą żołnierze nie mieli co jeść. Dali im więc konia, żeby przyrządzili sobie z niego potrawę — opowiada córka Wanda. — Ojciec nie chciał jeść koniny. Wyszedł na poszukiwanie czegoś do jedzenia i udało mu się je znaleźć. Przyniósł jedzenie dla siebie i dla kolegów. Inni też poszli w poszukiwaniu jedzenia, ale nie wrócili, zabili ich Niemcy. Tata i tym razem miał szczęście.

Pochodzi z rodziny długowiecznej
Kazimierz Kosakowski urodził się w Hołynce. Obecnie to teren Białorusi. Ma troje dzieci, dwóch synów i córkę, pięcioro wnuków i czworo prawnuków. Jubilat pochodzi z rodziny długowiecznej.
— Babcia taty żyła 99 lat — mówi córka Wanda. — Mama taty, a moja babcia żyła 94 lata. Tata ma jeszcze młodszą 96-letnią siostrę.
Obecnie, kiedy pan Kazimierz przebywa na emeryturze ma czas wspominać stare czasy. Wyjmuje swoje dyplomy, odznaczenia, zdjęcia i te przedwojenne i powojenne.
— Koledzy z orkiestry już wszyscy poumierali — mówi Kazimierz Kosakowski. — Grywałem nie tylko w wojsku, ale i na koncertach, zabawach, na defiladzie w Warszawie.

Cieszę się ze spotkania z wami
Podczas uroczystego spotkania w sali tradycji 16 Batalionu Dowodzenia decyzję prezesa ZUS o wypłaceniu wojskowej emerytury wraz ze świadczeniem honorowym wręczył jubilatowi dyrektor Wojskowego Biura Emerytalnego w Olsztynie.
— Proszę żyć długie lata w zdrowiu i radości — życzyli Kazimierzowi Kosakowskiemu wojskowi.
— Postaram się — odpowiedział jubilat.
Podczas urodzinowego spotkania w wojsku pan Kazimierz był bardzo wzruszony.
— Cieszę się, że spotkałem się z wami. Cieszę się tak bardzo, że słów mi brakuje — powiedział Kazimierz Kosakowski.
kr


Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. lob #1471067 | 92.76.*.* 27 sie 2014 17:55

    Odkąd mieszka ze mną lekarka odstawił mu jedną tabletkę-moze ktos z Redakcji skomentuje o co chodzi?

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)